
Jeszcze dwa lata temu zarzekałam się, że nie kupię żadnego kosmetyku w internecie. Wynikało to z przekonana, zresztą nadal słusznego, że niemal każdy zakupiony w internecie produkt (z innego źródła niż sklep producenta) może być potencjalną podróbką. Czytałam wówczas artykuły o tym, że większość dostępnych na rynku internetowym perfum jest nieoryginalna (uwagi o podróbkach w niektórych drogeriach aptecznych też mnie przeraziły, mimo, że nigdy tam nic nie kupiłam. Ale takie jawne oszustwo?), a co za tym idzie fatalnej jakości. Niektóre informacje działają też na wyobraźnię serwując takie newsy jak ten o jednej z kontroli jakości, przeprowadzonej na rządowe zlecenie, podczas której okazało się, że w składzie kosmetyków pielęgnacyjnych znaleziono szkodliwą dla zdrowia pleśń czy urynę! No bo taki internetowy sprzedawca jest tak naprawdę anonimowy. Oczywiście nie należy generalizować i wkładać do jednego worka oszustów ze sprzedawcami uczciwymi, ale lepiej nie ryzykować.
Podczas mojej edukacji urodowej w ciągu ostatnich 18 miesięcy przekonałam się, że sklepy stacjonarne w stylu: Rossmann, Hebe, Sephora czy Douglas nie wystarczają. Globalizacja strefy blogowej i vlogowej spowodowała, że zaczęłam pożądać kosmetyków marek, które najnormalniej w świecie nie były dostępne na rynku polskim. No i co wtedy?
Należało zatem zrobić rozeznanie i poszukać uczciwych sklepów/drogerii internetowych, które chętnie poszerzają asortyment, jak tylko na horyzoncie pojawi się poszukiwana przez entuzjastki urodowe marka. Tak było właśnie z markami:
The Balm, MakeUpRevolution, MakeUpAcademy, Sleek, ChinaGlaze, Invisibobble, Essence, Lumene, Hakuro, Tangle Teezer, Zoeva na które w krótkim czasie zrobił się wielki boom. Kto pierwszy wyczuł biznes w sprowadzeniu ich do Polski dobrze na tym zarobił. Ja po przeanalizowaniu opinii i faktów znalazłam trzy sklepy, które od razu uzupełniały asortyment, są uczciwe i szybkie: MintiShop, Urodomania i BodyLand. Przez ponad rok zaopatrywałam się u nich we wszystkie interesujące mnie nowości rynkowe. Od czasu do czasu z okazji jakiegoś święta czy po prostu akcji na facebooku można było upolować rabaty 10% (raczej nie zdarzało się więcej), co jest dodatkowym impulsem do kupienia czegoś, na co i tak miałam ochotę, lub potrzebę.
Teraz, kiedy zaczęłam bywać w drogerii Jasmin - Pigment na ul. Długiej w Krakowie zakupy internetowe przestały mnie interesować. Dlaczego? Są mocne powody:
* po pierwsze: asortyment jest olbrzymi, żaden ze znanych mi sklepów internetowych nie ma takiej gamy produktów w jednym miejscu, a na dodatek wszystkie można dotknąć (wiekszośc ma dostepne testery) i ocenić na żywo,
* po drugie: są tutaj marki nadal nie tak łatwo dostępne: HERBALPHARMACY, DR HAUSCHKA, MAKE ME BIO, AVEBIO, LASS NATURALS, ANNABELLE MINERALS, PIERRE RENE, GOLDEN ROSE i wiele innych
* po trzecie: bodaj jako pierwsi stacjonarnie udostępnili takie marki jak: NATURA SIBERICA, BANIA AGAFII, PLANETA ORGANICA, ORIENTANA, LUMENE, SYLVECO, palety do makijażu, które można wypróbować: THE BALM, SLEEK, pędzle, których kształt można zobaczyć przed zakupem: HAKURO, REAL TECHNIQUES, gadżety światowego rynku: TANGLE TEEZER, INVISIBOBBLE.
* po czwarte: nie płaci się za przesyłkę oraz się na nią nie czeka.
* po piąte: jeśli jakiś produkt nie jest dostępny na półce, można zapytać. czy przypadkiem, nie mają w swoim magazynie, bo czasami po prostu nie zdążą jeszcze czegoś rozpakować. Jak zupełnie nie ma na stanie, to chętnie poinformują kiedy będzie dostępny (przeważnie lada dzień).
* po szóste: konsultantki są na prawdę dobrze poinformowane, co znacznie ułatwia zakupy. Siostra wysłała mnie po szampon z laminatem. Nie pamiętałyśmy ani nazwy szamponu ani firmy. Stanęłam zatem przed wielkim regałem pełnym szamponów i odżywek do włosów i ... straciłam wiarę, że jeszcze dzisiaj go znajdę. Widząc moje wahanie miła pani zapytała czy pomóc, a kiedy powiedziałam jej czego szukam, bezbłędnie sięgnęła po szampon z avocado i laminatem:)
* po siódme: ceny są przeważnie znacznie niższe niż w internecie. Wielokrotnie porównywałam ceny zakupionych przez mnie produktów i różnica jest jakieś kilka złotych.
* po ósme i najważniejsze swego rodzaju PROGRAM LOJALNOŚCIOWY, który polega na tym, że za każde wydane 30zł dostaje się na firmową ;D kartę pieczątkę, a za trzy takie pieczątki ma się do dyspozycji
20% rabatu na cały asortyment.
Każda z nas kupuje kosmetyki podstawowe: dezodorant, pastę do zębów, szampon, odżywkę, mydło lub waciki. Przy zakupach takich właśnie rzeczy najlepiej zebrać pieczątki, a później ze zniżką kupić droższe: kremy, balsamy, peeling, itp. To na prawdę się opłaca. Nie przychodzę tu często, i nie biegam po każdą potrzebną mi drobnostkę. Ale raz na miesiąc wybieram się po konkretne rzeczy dla mnie, mojej mamy i siostry.
Ciesze się, że jest takie miejsce, że bez przerwy się rozwija i poznaje mnie z nowymi, cudownymi produktami, o których najprawdopodobniej nigdy bym nie usłyszała.
Oczywiście my, krakowianki, jesteśmy szczęściarami, że mamy ten sklep u siebie i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że większość Polski niestety nie ma tyle szczęścia. Ale nic straconego, zapraszamy do Krakowa!
ROBICIE ZAKUPY W SŁAWNEJ JUŻ DROGERII JASMIN NA DŁUGIEJ? CZY U WAS TEŻ SĄ TAKIE SKARBNICE KOSMETYCZNE? A MOŻE GDZIEŚ W KRAKOWIE JEST PODOBNE MIEJSCE, KTÓRE WARTO POLECIĆ?
Oczywiście my, krakowianki, jesteśmy szczęściarami, że mamy ten sklep u siebie i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że większość Polski niestety nie ma tyle szczęścia. Ale nic straconego, zapraszamy do Krakowa!
ROBICIE ZAKUPY W SŁAWNEJ JUŻ DROGERII JASMIN NA DŁUGIEJ? CZY U WAS TEŻ SĄ TAKIE SKARBNICE KOSMETYCZNE? A MOŻE GDZIEŚ W KRAKOWIE JEST PODOBNE MIEJSCE, KTÓRE WARTO POLECIĆ?
Teraz już 4 pieczątki są konieczne, ale to nie jest problem. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio zrealizowałam swoją zniżkę z 4 pieczątkami, zebranie ich nie było problemem. Nie ukrywam jednak, że jak zobaczyłam nową kartę na 4 pieczątki to byłam nieco ... zaskoczona:D
UsuńPolecam sprawdzić w słowniku znaczenie słowa "osławiony". Też bardzo lubię drogerię Jasmin, ale niestety nie jest mi do niej po drodze. Pozdrawiam, Kasia.
OdpowiedzUsuńsłuszna uwaga. dziękuję. sprawdziłam:) poprawiłam:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPieczątka jest za każde wydane 30 zł czyli za zakupy 90zł dostaje się 3 pieczątki. Teraz aby dostać rabat trzeba zebrać 4 pieczątki :) czasami kiedy brakuje mi jednej pieczątki a planuje większe zakupy to dzielę transakcję tak, aby najpierw dostać ostatnią potrzebną pieczątkę, a na resztę zakupów wykorzystuję rabat. Przy większych zakupach to się wyjątkowo opłaca :)
UsuńDziękuję za odpowiedź! W tym tygodniu byłam tam po raz pierwszy i muszę przyznać, że ogromny wybór, ale też niesamowity tłok (⊙_⊙) pierwsza pieczątka już jest na mojej karcie i niedługo na pewno będzie więcej (*^o^*)
UsuńRzeczywiście czasami jest hardcore, pamiętam przed świętami :), ale mimo potrzeby lawirowania między regałami wszystko jest uporządkowane a obsługa zawsze wszystko wie i jest bardzo uprzejma :) wybaczylam im nawet to, że zwiekszyli liczbę pieczątek. Cieszę się że pomogłam :D
UsuńWszystko się zgadza, tylko sprawa cen już nie. Sprawdziłam dziś cenę podkładu Lumene longwear blur foundation i kosztuje w drogerii 69 zł. natomiast w internecie z przesyłką 53 zł. Więc nawet przy 20% zniżce cena w drogerii wyniesie 55 zł. Dodatkowo trzeba zakupić najpierw produkty za 120 zł. (4 x po 30 zł.) bez zniżek i promocji, żeby uzyskać te 20%. Jeśli wszystkie produkty bez zniżek mają wysokie ceny to pieczątki z rabatem są niezłym chwytem marketingowym.
OdpowiedzUsuńPlusem drogerii jest duży asortyment oraz miła i fachowa kadra, a minusem mikroskopijna powierzchnia. Trudno myśleć logicznie i testować produkty w takim ścisku, jak ciągle ktoś się przepycha.
No nie zgadzam się. Pewnie jakby przeanalizować każdy jeden produkt to znalazłoby się więcej niż kilka rzeczy, które są droższe niż w poszczególnych sklepach internetowych. To normalne! Wiem ile kosztują np. kosmetyki koreańskie w sklepach i wiem ile kosztują u nich, i ceny a przeważnie niższe w najgorszym przypadku takie same. Nie wiem jak ty, ale ja nie kupuję lakieru do włosów, mydła, wacików czy dezodorantów online, także - tak jak pisałam - kupując takie podstawowe rzeczy, które kupić i tak muszę, chcąc nie chcąc pieczątki zbieram. Potem taką zniżkę wykorzystuję na droższe rzeczy, których cena jest wtedy znacznie bardziej przystępna, np kosmetyki The Balm, Zoeva ( z wyłączeniem pędzli) czy Annabelle Minerals. Drogeria jest mała, fakt, ale ja tam nie chodzę w piątek o 17:00. Po prostu trzeba pomyśleć i pójść o takiej porze, kiedy jest mniej oblegana godzina. Różnorodność i niezwykły asortyment wyróżniają tą drogerię spośród innych, coś za coś.
UsuńCo więcej, nawet jak jest ścisk, to nie panikuję, a panie ekspedientki zawsze pomogą, nie ważne ile osób chce od nich pomocy, sprawnie i fachowo pomogą. Pewnie jak chce się przyjść na pogaduchy to już nie tak prosto.
Chwyt marketingowy ... no cóż, mnie zatem odpowiada. Co kto lubi. Pozdrawiam:)
Trochę mam już dość zbierania pieczątek, naklejek i kodów. A to na starwarsy, a to na słodziaki, a to na inny badziew. Nie sposób wytłumaczyć dzieciom iż nie ma sensu kolekcjonować tego samego co wszyscy...
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń