Nieco się rozkręciłam:) Tak, nadal potrzebuję się wyżyć kreatywnie, zatem kontynuuję konsekwentnie rozpoczętą serię. Zapewne za niedługo mi przejdzie=D... tak to ze mną jest, że się szybko nudzę, ale takie oto piękności soutache'owe z kaboszonem z bawolej kości, perełkami Swarovski'ego i pozłacanymi zapięciami zrobiłam z przyjemnością:) A może mały DIY krok po kroku? Ktoś chętny?
A JAK WAM SIĘ PODOBAJĄ? W SAM RAZ DLA PANNY MŁODEJ JAKO DELIKATNY DODATEK? JAK MYŚLICIE?
Podziwiam wszystkich, którzy trudnią się rękodziełem. Sama mam dwie lewe ręce, którym nie pomaga brak cierpliwości :( Z rękodzieła wychodziły mi jedynie mulinowe bransoletki :D
OdpowiedzUsuńKolczyki są piękne. Delikatne, estetyczne. Mają "to coś", ale nie skupiają też na sobie całej uwagi. Myślę, że niejedna panna młoda by się nimi zainteresowała :) Ja, niestety, kolczyków nie mogę nosić (niezależnie od materiału, z jakiego są wykonane), a od klipsów koszmarnie puchną mi uszy (są jakieś mega nadwrażliwe), ale podczas własnego wesela dzielnie je nosiłam :) no, przynajmniej do momentu, w którym moja świadkowa siłą je ze mnie ściągnęła, bo nie mogła patrzeć na moje bordowe uszy :D