Pewnie niektóre z Was pomyślą: czego to ludzie nie wymyślą? Ano ludzie to swoją drogą, ale szczególnie twórcy koreańskich kosmetyków mają nieograniczoną wyobraźnię do tworzenia nietypowych gadżetów urodowych. Jak nikt inny potrafią zaskoczyć i zszokować. Nieustanna praca nad nowymi, zaskakującymi formułami (emulsje, musujące kąpiele do twarzy, bąbelkowe maseczki), niezwykłymi formami (na bawełnianym płacie, w sztyfcie, w żelowych płatkach, szminki w formie karty), szatą graficzną (szminki w kształcie kotków czy przezroczyste, zmieniające kolor pod wpływem temperatury z zatopionymi w środku kwiatami), wszystko to ma na celu przyciągnięcie uwagi klientów oraz wprowadzenie do ich życia piękna. Chęć wypróbowania czegoś nowego, niezwykłego jest zawsze silniejsza niż rutyna i przyzwyczajenie.
![]() |
MASECZKA + TINT HOLIKA HOLIKA |
GOLDEN MONKEY GLAMOUR LIP 3-STEP KIT
HOLIKA HOLIKA
czyli 3 kroki do idealnie zadbanych ust. Ktoś powie: no to już jest przesada! Być może, ale ja swój zestaw otrzymałam w AsianBox vol. 2, o którym więcej tutaj (KLIK) i muszę przyznać, że choć pewnie nigdy jej już nie kupię, to fajnie było ją przetestować. A dlaczego jej nie kupię? Ponieważ cena za taki 'zabieg' to ~24 zł, a przecież podobny efekt mogę uzyskać za pomocą domowych sposobów (peeling: cukier + miód) oraz z użyciem kosmetyków, które już posiadam (lubię nakładać na usta czasami krem naprawczy Cicalfate Avene). Chociaż znam też bardziej ekstremalne przypadki. Pamiętam kilka lat temu, próbowano mnie namówić na taki peeling do ust Mary Kay ~10g za 100 zł! Ha! Da się? Da się:)
ETAP 1
ZŁUSZCZENIE
Pierwszy krok to pozbycie się z powierzchni ust wszystkich suchych skórek za pomocą płatka/wacika solidnie nasączonego substancją złuszczającą z wyraźnie wyczuwalnymi drobinkami ściernymi.
* Wacik jest cieniutki, ale wytrzymały, bez problemu poradził sobie z moimi
suchymi ustami, przyjemnie je wygładził.
* Drobinki peelingujące są nieliczne, delikatne, ale skuteczne, nie podrażniają ust ani ich nie 'drapią'.
* Całość przyjemnie pachnie
* Idealna ilość, aby dokładnie przygotować usta do dalszej części zabiegu.
Teraz należy im pozwolić nieco przeschnąć.
ETAP 2
NAWILŻENIE
Drugi krok to przede wszystkim nawilżenie podane w postaci cienkiego, żelowego płatka, zabezpieczonego w specjalnej, plastikowej foremce. Ten etap trwa 15 minut - tutaj się relaksujemy:) - chociaż bez problemu możemy też chodzić, ponieważ maseczka całkiem dobrze się przykleja.
* Żelowy płatek jest przyjemnie mokry, dobrze przykleił się do ust i skóry wokół.
* Po 15 minutach można było wyczuć wyraźne wygładzenie i przyjemne napięcie ust.
* Nie ma co liczyć na efekt 'ugryzienia pszczoły', chociaż nawilżone wargi wyglądają na pełniejsze:)
Aby przejść do kolejnej części zabiegu należy poczekać, aż wszystko się wchłonie, a usta będą suche.
ETAP 3
WYGŁADZENIE
Balsam wygładzający usta w formie kleistej substancji/olejku przypominającej miód (chociaż faktyczny ekstrakt z miodu jest dopiero na 13 miejscu w składzie, nawet za barwnikami!)
* Nie podoba mi się sposób w jaki się klei, tak dość nieprzyjemnie.
* Bezbarwny.
* Zapach jest przyjemny, delikatny.
* Produktu w saszetce jest bardzo dużo, myślę, że spokojnie wystarczy na kilka aplikacji.
MOJE WRAŻENIA:
Właśnie sobie przypomniałm, że mam jeszcze taką maseczkę z Sephora, tylko jednoetapową :D Muszę przyznać, że efekt piękniejszych ust jest widoczny i utrzymuje się przez kilka dni, może nawet i dłużej, jeśli nadal będę co kilka dni aplikować ETAP 3, czyli miód. Czy kiedyś powtórzę 'zabieg'? Cena niby nie jest duża, ale jak za jednorazową aplikację to już co innego. Fakt, działa, efekty są, ale, jak już wspomniałam wcześniej, myślę, że przy użyciu domowych metod uzyskałabym to samo. Zatem ciężko tak na prawdę jednoznacznie określić, ale chyba produkt zasłużył na miano
HIT, MOJA OCENA 4,5/5
A JAK WAM SIĘ PODOBA TAKIE CUDO? SKUSIŁAM WAS? A MOŻE TAKI KOSMETYK ZUPEŁNIE NIE JEST W ŻYCIU POTRZEBNY? CO O TYM MYŚLICIE?
Próbkę tintu Etude House o smaku wiśniowym również otrzymałam w pudełku AsianBox vol. 2. Pięknie pachnie, ciekawie smakuje (!), jest dobrze napigmentowany i wydajny, ale nie ma mega trwałości. Niestety:(
INFORMACJE OD PRODUCENTA:
Trójstopniowy produkt do ust, który regeneruje, odświeża i nawilża usta. Produkt składa się z wacika peelingującego usta, odżywczej, żelowej maski na usta oraz saszetki z nawilżającym olejkiem do ust z zawartością miodu.
SKŁAD:
ETAP 1: WATER, GLYCERIN, CELLULOSE, BUTYLENE GLYCOL, GOLD, NELUMBIUM SPECIOSUM FLOWER EXTRACT, CHRYSENTHEMUM SINENSE FLOWER EXTRACT, GNAPHALIUM LENTOPODIUM FLOWER EXTRACT, JASMINUM OFFICINALE (JASMINE) FLOWER EXTRACT, ANTHEMIS NOBILIS FLOWER EXTRACT, SALVIA OFFICINALIS (SAGE) LEAF EXTRACT, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA (LAVENDER) FLOWER EXTRACT, ROSMARINUS OFFICINALIS EXTRACT CYMBOPOGON SCHOENANESIN, PHENOXYETHANOL, FRAGRANCE, DISODIUM EDTA,
ETAP 2: WATER, GLYCERIN, UTYLENE GLYCOL, AGAR, CERATONIA SILIQUA GUM, XANTHAN GUM, PEG-60 HYDROGENATED CASTOR OIL, CHONDRUS CRISPUS (CARRAGEENAN), ALLANTOIN, TRIETHYLHEXANOIN, GARDENIA FLORIDA FRUIT EXTRACT, NELUMBO NUCIFERA ROOT EXTRACT, ACETYL HEXAPEPTIDE-8, COOPER TRIPEPTIDE-1, SALVIA OFFICINALIS (SAGE) LEAF EXTRACT, LAVENDULA ANGUSIFOLIA (LAVENDER) FLOWER EXTRACT, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMERY) EXTRACT, CHAMOMILA RECUTITA (MATRICARIA) FLOWER EXTRACT, CYMBOPOGON SCHOENANTHUS EXTRACT, HAMAMELIS VIRGINIANA (WITCH HAZEL) EXTRACT, PORTULACA OLERACEA EXTRACT, BETA-GLUCAN, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER, VACCINIUM MACROCARPON (CRANBERRY), FRUIT EXTRACT, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL, TOCOPHERYL ACETATE, DISODIUM EDTA, CARBOMER, PHENOXYETHANOL, SODIUM BENZOATE, FRAGRANCE,
ETAP 3: POLYBUTENE, DIIAOATEARYL MALATE, MINERAL OIL, DEXTRIN PALMITATE, CAPRYLYL GLYCOL, TOCOPHERYL ACETATE, FRAGRANCE, ETHYL-HEXYLGLYCERIN, DIMATHICONE, 1,2-HEXANEDIOL, CI 19140, CI 15985, HONEY EXTRACT, ROYAL JELLY EXTRACT, BUTYLENE GLYCOL, ADENSONIA DIGITATA SEED EXTRACT, EQUISETUM ARVENSE EXTRACT, VACCINIUM MACROCARPON (CRANBERY) FRUIT EXTRACT, OLEA EUROPEA (OLIVE) LEAF EXTRACT, LEVAN, SOPHORA JAPONICA FLOWER EXTRACT, PHENOXYETHANOL
Fajny gadżet taka maseczka :) chętnie bym spróbowała, chociaż tak jak mówisz raczej jednorazowo bo cena jak za pojedynczy zabieg mogła by być niższa :). Masz bardzo ładne usta :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, myślę że gdyby cena stopniała do ok 10 zł czyli tyle ile kosztuje klasyczna koreańska maseczka na płycie, to była by już rozsadniejsza kwota. Dziękuję za komplement:)
UsuńBrzmi bardzo przyjemnie dla ust:) Moze cena wysoko, ale z drugiej strony wszystko mamy gotowe pod reka i tylko sie relaksowac:)
OdpowiedzUsuńRacja :) no bo zorganizować się żeby te wszystkie składniki wymieszać to potrzeba silnej woli i determinacji :D a tak, szuuuu jedna saszetka... Szuuuu otwarta druga saszetka i szuuuu trzecia i w sumie nawet ręką nie trzeba szczególnie machać :D ;D
UsuńCzegoś takiego jeszcze nie widziałam i szczerze mówiąc, byłabym skłonna to wypróbować. Fajny gadżet, choć myślę, że w domowych warunkach da się samemu osiągnąć taki efekt dużo taniej (peeling cukrowy + krem nawilżający + domowy balsam np. z miodem ;))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak:) myślę że całkiem spokojnie do powtórzenia w domowych warunkach z odrobiną chęci.
UsuńNie widziałam takiego produktu wcześniej :) Jest dość ciekawy. jednak cena jak za jeden zabieg całkiem spora
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Widzę że więcej osób ma takie zdanie :)
Usuńmyślę , że moje usta zadowolone byłyby z takiej pielęgnacji ;)
OdpowiedzUsuńciekawy ten nawilżający płatek! Nie wiedziałam że jest taka firma i że można nawilżyć w ten sposób usta.
OdpowiedzUsuńCiekawy zabieg ale nie wiem czy bym się pokusiła na niego :)
OdpowiedzUsuńNom... takie dziwne kosmetyki trzeba lubić. Ja uwielbiam koreańską twórczość:)
UsuńChętnie bym wypróbowała ten produkt. Moje usta po zimie są trochę zniszczone :(
OdpowiedzUsuńNa pewno by pomogła. Co prawda efekt nie jest trwały, jednak regeneruje wyśmienicie:)
UsuńFaktycznie cena za taki jednorazowy zabieg jest wygórowana. Wiem, że koreańskie produkty można też kupić taniej na zagranicznych stronach, bo w PL sklepy narzucają niemałą marżę. Dla mnie wszelakie maseczki w płachcie czy takie właśnie żelowe są idealne na domowy, babski wieczór. Jeśli potrzebuje się zrelaksować i zatroszczyć o skórę to takie rozwiązanie jest dla mnie najlepsze. Co więcej, tak się do nich przyzwyczaiłam, że te tradycyjne maseczki poszły w odstawkę :0
OdpowiedzUsuńJa mam dokładnie to samo...nie kupiłam od bardzo dawna żadnej tradycyjnej maski w tubce czy słoiczku, bo nie wyobrażam sobie babrania z nimi. Maski na płacie wymiatają konkurencję!
UsuńDrogi ten zabieg a skoro można podobny efekt osiągnąć domowymi sposobami to nie ma co przepłacać.
OdpowiedzUsuńHmmm... bardziej to kwestia 'gadżeciarstwa'. Ja lubię od czasu do czasu kosmetycznie poszaleć:D
Usuń