Mamy kolejny miesiąc, ba, nawet rok, więc pora na recenzję kolejnej maskary do rzęs. Nie za często? Hmmmm? :D Trochę ich było KLIK :) W rzeczywistości zużywam tusze do rzęs w większych ilościach, ponieważ maluję się codziennie, ale po prostu nie wszystkie zasługują na osobną recenzję:)
NATURAL CODE
TRIPLE SCHOCK VOLUME MASCARA
LUMENE
cena: ok. 37 zł za 9 ml
Muszę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Rzadko ufam kosmetykom, zwłaszcza maskarom, bez wcześniejszej orientacji w opiniach. Nie nazwałabym jej moim ideałem, ale to zupełnie przyzwoity kosmetyk. Zatem jakie cechy bym mu przypisała?
* trwałość
* nie skleja, precyzyjnie rozdziela - oczywiście do pewnego momentu w nakładaniu warstw
* pogrubia, choć wymaga nałożenia przynajmniej 2 warstw
* za pierwszym pociągnięciem delikatny efekt - lekko wydłuża, przyczernia
* stopniowanie efektu przez nakładanie warstw
* wydłuża, bez efektu sztucznych rzęs, ale jednak
* fajna szczoteczka z gatunku tradycyjnych z włosia
* ładny odcień czerni
*estetyczne opakowanie
+/- zaczęła się obsypywać po jakimś czasie
+/- efekt podkręcenia niemal niezauważalny
- mam wrażenie, że formuła tuszu bardzo szybko wyschła
- dostępność
Po co nam maskara?
Tak jak dla wielu kobiet, tak i dla mnie maskara jest jednym z trzech podstawowych kosmetyków potrzebnych do wykonania makijażu codziennego (wraz z kremem BB i błyszczykiem/szminką), dlatego JEST WAŻNA! Bo przecież wystarczy podkreślić rzęsy i kobieta od razu wygląda inaczej, bo oprawa oczu się wyostrza co niewątpliwie dodaje uroku.Co zrobiłabym bez niej?
Nie wiem jak Wy, ale bez wytuszowanych rzęs wyglądam znacznie, znacznie młodziej. Do tego stopnia, że jak pewnego razu tata w pośpiechu zawiózł mnie kiedyś spontanicznie do banku (byłam ubrana na luzie i w dodatku bez krzty makijażu), żeby otworzyć konto, to uprzejma Pani poinformowała nas, że może to zrobić, ale pod nadzorem taty, ponieważ polityka banku nie pozwala na konta indywidualne dzieciom do lat 15:D Także tego....:) Niby było to urocze, najpierw nie uwierzyłam i nie wiedziałam o co pani kaman, potem parsknęłam śmiechem. Maskara jest bardzo ważna, dodaje niezbędne w niektórych sytuacjach 5 lat ;PWybór padł na...
Tym razem był zupełnie nieprzemyślany, tzn. był, ale nie przeze mnie:) Całkowicie zdałam się na konsultantkę w Drogerii Pigment, tak, tej w Krakowie. Uznałam, że szczoteczka jest ok, czerń tuszu jest wystarczająco intensywna, no i pani wybitnie przekonująca. Z resztą przecież nie kupiłabym tuszu od kogoś, kto ma nieładnie wymalowane rzęsy - ale to chyba standardowe podejście - a w tym przypadku nie miałam żadnych wątpliwości. Zatem wybór padł na:NATURAL CODE
TRIPLE SCHOCK VOLUME MASCARA
LUMENE
cena: ok. 37 zł za 9 ml
Muszę powiedzieć, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Rzadko ufam kosmetykom, zwłaszcza maskarom, bez wcześniejszej orientacji w opiniach. Nie nazwałabym jej moim ideałem, ale to zupełnie przyzwoity kosmetyk. Zatem jakie cechy bym mu przypisała?
* trwałość
* nie skleja, precyzyjnie rozdziela - oczywiście do pewnego momentu w nakładaniu warstw
* pogrubia, choć wymaga nałożenia przynajmniej 2 warstw
* za pierwszym pociągnięciem delikatny efekt - lekko wydłuża, przyczernia
* stopniowanie efektu przez nakładanie warstw
* wydłuża, bez efektu sztucznych rzęs, ale jednak
* fajna szczoteczka z gatunku tradycyjnych z włosia
* ładny odcień czerni
*estetyczne opakowanie
+/- zaczęła się obsypywać po jakimś czasie
+/- efekt podkręcenia niemal niezauważalny
- mam wrażenie, że formuła tuszu bardzo szybko wyschła
- dostępność
Moje wrażenia:
Jak najbardziej pozytywne. Firma Lumene jest mi znana, ponieważ bardzo cenię sobie ich bazę pod cienie i na tym tuszu się nie zawiodłam. Oczywiście żadnych spektakularnych efektów nie należy się spodziewać, ale przecież nie wszystkim chodzi o kocie oko każdego dnia, prawda? Generalnie maskara ma wszystko to, co potrzeba, jednak ja jestem wyjątkowo wybredna w kwestii zaspokajania moich kosmetycznych potrzeb, dlatego
MOJA OCENA: 4/5
MOJA OCENA: 4/5
A CZY WY KIEDYŚ MIAŁYŚCIE TĄ MASKARĘ? ZNACIE FIRMĘ LUMENE? POLECACIE JESZCZE JAKIŚ PRODUKT WART UWAGI?
Nie przepadam za takimi szczoteczkami, mówiąc szczerze. Kiedyś miałam inny tej marki z silikonową szczoteczką w niebieskim opakowaniu i był meeega.
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc też wolę sylikonowe, ale dałam się skusić na ten i był ok. A jak się nazywał ten o którym Ty mówisz?
UsuńJa mam jakąś tam ulubiona, ale moje rzęsy są i tak tak krótkie, że żadna nie zdziała cudów ;-)
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się. Sprawdź Pump Up! z Lovely za 8 zł z Rossmanna, nie pogrubia, ale absurdalnie wydłuża. Dobrze też współpracuje z tuszami pogrubiającymi, które ja nakładałam na niego, jako kolejną warstwę:) Warto
UsuńJa lubię tego typu szczoteczki ( choć najbardziej odpowiadają mi takie grube i gęste ) ta jest całkiem fajna :) firmy oczywiście nie znam, szkoda że się trochę osypuje ;)
OdpowiedzUsuńAle to dopiero pod koniec, jak już trochę czasu miała.
UsuńJa też preferuję klasyczne, grube szczoteczki w tuszach. Tylko takie sprawdzają się na moich rzęsach:)
OdpowiedzUsuńJa darzę wyjątkowa sympatią sylikonowe, ponieważ jak żadne inne niesamowicie wydłużają. Fakt, nie pogrubiają i podkręcają jak te tradycyjne, ale wydłużenie mega. Oczywiście są wyjątki z klasycznych, które robią to równie dobrze, jak np. Dior Show, ale to tak jak mówię, wyjątki.
UsuńJa niestety nie trafiłam jeszcze na maskarę która byłaby dobra dla mnie - zawsze pieką mnie oczy :(
OdpowiedzUsuńOj to ciężka sprawa:( A próbowałaś naturalnych tuszy. Ja maiłam okazję wypróbować zuii organic, australijskiej marki, co prawda tylko przez chwilę, bo okazało się, że przysłali mi wyschnięty i go zwróciłam, ale oprócz tego, że się nieco przez to sypał, był fajny. A podobno one nie dają uczulenia.
UsuńNie znam tej firmy, ale własnie rozglądam się za jakimś fajnym tuszem, a ten wydaje się godny uwagi:) Lubię szczoteczki tego typu.
OdpowiedzUsuń