Jak
co poniektórzy z was już zauważyli, niezwykle fascynują mnie mechanizmy
rządzące zamkniętymi społecznościami zgromadzonymi wokół religii czy
kultu. Na blogu mogliście poczytać o SCJENOTOGII KLIK i KLIK czy krajach ARABSKICH KLIK, KLIK i KLIK.
UNORTHODOX
JAK PORZUCIŁAM ŚWIAT ORTODOKSYJNYCH ŻYDÓW
DEBORAH FELDMAN
Po intrygującej recenzji, która przypadkowo wpadła mi w ręce na jednym z portali internetowych, spodziewałam się po tej książce więcej. Nie zrozumcie mnie źle, ja wiem, że jest to historia prawdziwa, że życie napisało ten scenariusz. Wstrząsający lecz jednocześnie będący dowodem na to, że chcieć to móc. Jednak we wspomnianej opinii na temat 'Unorthodox' było wszystko to, co niewątpliwie stanowi jej sens, istotę do której dąży cała opowieść. Ten materiał promocyjny, z okazji wydania jej na rynku polskim ledwie miesiąc temu, odsłonił wszystkie karty w raptem kilku zdaniach streszczenia. Oczywiście taka myśl mnie dopadła dopiero po przeczytaniu absolutnie ostatniego słowa, ale okazała się być nieuchronna. Pozostał niedosyt i niedowierzanie, jak można czytelnikowi zepsuć przyjemność ze zgłębiania przesłania do którego zmierza autorka. Podać gotowy na tacy, by później okazało się, że nie ma już nic więcej. Czy jednak jest to decydujący głos w dyskusji na temat wartości samej książki? Taka teza byłaby błędna.
Mechanizm funkcjonowania zamkniętych na świat grup społecznych jest niemal zawsze taki sam. Działają na zasadzie hierarchizacji, gdzie na czele stoi 'autorytet', wyrocznia stanowiąca prawo, zajmująca się jego przekładem (przeważnie według własnego uznania) lub rozmawiająca ze Stwórcą. Oddanie religii czy kultowi prowadzi czasami do odrzucenia racjonalnego myślenia przez wspólnotę na rzecz ślepego zawierzenia słowom przywódcy. Łatwiej kontrolować niewykształconych ludzi, pozbawionych potrzeby samodzielnego myślenia. Bezgraniczne zaufanie i wiara w słuszność działań w połączeniu z oderwaniem od otaczającego świata prowadzi do przekonania, że inność jest wyjątkowa. Brak możliwości kwestionowania wyznaczonego miejsca oraz ograniczony dostęp do edukacji, otwierają drzwi do manipulacji. Im mniej wiesz, tym mniej ci szkoda tego o czym nie masz pojęcia, że istnieje. W Polsce mamy na to stosowną mądrość: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
I nie inaczej jest i w tym przypadku. Mała, zamknięta społeczność chasydów zgromadzona w podłej dzielnicy Nowego Jorku. Niby XXI wiek, ale czytając historię życia Deborah aż ciężko uwierzyć, że ktoś z własnej woli chce tak żyć. Ano to nie takie proste. Bo co kiedy zostałeś wychowany w takiej kulturze i nie wiesz, nie zdajesz sobie pojęcia z tego, że tak być nie musi. Że jest też inny świat. Chasydzi satmarscy odrzucają informacje z zewnątrz, telewizory, muzykę popularną, książki niereligijne. Mają wymóg mówienia wyłącznie w jidisz, brak kontaktu z ludźmi z zewnątrz dzielnicy, wzajemne donosicielstwo, brak prywatności, absurdalne zakazy i nakazy dla każdego metra kwadratowego i każdej sekundy życia.... Brak czasu dla samodzielnego myślenia. Jeśli ty myślisz inaczej, inni zrobią to za ciebie poprawnie. Tak, by Bóg się nie pogniewał. Mniejszym grzechem jest pozwolić dziecku umrzeć, niż prowadzić samochód w szabas. A dla pedofila nie ma kary na tym świecie, bo to należy zostawić Bogu. Poza tym, aby udowodnić zbrodnię, wymagani są dwaj świadkowie. Absurdy.
'Chasydzi zawsze twierdza, ze słyną ze swego współczucia dla innych Żydów. To dla mnie niebywale liberalna forma współczucia, skoro rozciąga się bez wyjątku na ludzi, którzy popełniają obrzydliwe zbrodnie. to jednak właśnie ten rodzaj miłości, jaka chasydzi, jak twierdzą, zywia do siebie nawzajem: miłości, która nie dyskryminuje i nie wymaga usprawiedliwienia. Zdaniem tej społeczności, my musimy tylko żyć w jak najlepszej harmonii z innymi. Czyn bliźniemu twemu, co i tobie mile, a kiedy tamten nie wywiązuje się ze swojej części umowy, niech Bóg zajmie się resztą.'
Ktoś zapyta jak to możliwe, że żyjąc w tak dużym mieście nie masz kontakt z gojami (nie-Żydzi). Receptą są własne placówki medyczne, straż obywatelska stanowiąca prawo, koszerne sklepy i restauracje, własne szkoły z ograniczonym programem. Wyraźnie wyznaczona rola kobiety w społeczeństwie, jako niepracującej rodzicielki z dziesiątką dzieci przy boku. Chasydzi są przekonani, że mają się mnożyć, aby ostatecznie zemścić się na Hitlerze. Poszczególne zgromadzenia ewoluują odrębnie. Deborah wspomina społeczność, która nakazem rabina pomalowała chodniki na dwa kolory: jeden dla kobiet, drugi dla mężczyzn, tak aby nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Ponieważ mężczyzna jest zawsze czysty, no chyba że dotknie go kobieta, która przez połowę miesiąca jest brudna. Poniżanie nie kończy się jednak na tym. Jest też obowiązkowe noszenie peruk dla mężatek, bo nikt, za wyjątkiem męża, nie może widzieć włosów kobiety. Ale piętnowanie dziewczynek zaczyna się już od najmłodszych lat...
Kiedy czytałam tę książkę, to krew mi się burzyła. Nie będę tu pisać nic więcej, bo czuję, że odwaliłaby taką samą chałę jak ten portal, a tego nie chcę. 'Unorthodox' czytałam z otwartą z niedowierzania buzią. Obudziła we mnie gniew i współczucie. To mocna książka, ale też ważny głos w dyskusji odnośnie kontroli państwa nad organizacjami religijnymi.
'Wiem, że ja nigdy nie będę mogła studiować. Samo słowo zostało usunięte przez cenzorów z naszych podręczników. Mówią nam, że nic dobrego nie wynika z edukacji.'
'Czy moja dusza jest w mózgu? Czy jeśli mózg zginie, dusza przepadnie wraz z nim? Czym jestem, jeśli nie mogę myśleć ani mówić? A co z nie-Żydami, którzy nie mają duszy? Czym się od nas różnią? Nauczycielki mówią, że Żydzi mają iskrę Bożą, cele Elohim, która na zawsze czyni nas wyjątkowymi. Każdy z nas nosi w sobie okruch Boskiego światła. To dlatego szatan tak pragnie nas uwieść: chce posiąść to światło.'
Moje
zainteresowania w kierunku obnażania absurdów takich społeczności,
odkrywania procesów kontrolujących masy, sięgają od okultystycznych
źródeł Nazizmu, przez ślepe zapatrzenie w Stalina, sektę Jima Jones'a,
poligamiczną społeczność Jeffs'a Warrena, okrutne rządy dynastii Kimów,
aż po współcześnie zatruwające ludziom umysł twory jak właśnie
Scjentologia czy wiara w Annunaki. Fascynują mnie również
'Płaskoziemcy', ale to już z zupełnie innych powodów:D
Nigdy
natomiast nie spoglądałam w stronę kultury żydowskiej. Tym bardziej nie wiedziałam kim są Chasydzi
i dlaczego biorą udział w marszach przeciwko państwu Izrael. Ale z
otwartym umysłem, wiedzą odnośnie zasady 1000 kroków, koszerności,
znajomości musicalu 'Skrzypek na dachu' i pochodzeniu nazwiska
Przechrzta, postanowiłam poszerzyć horyzonty o wiedzę skrywaną w
granicach hermetycznej grupy żyjącej w diasporze w różnych
zakątkach świata. Pierwszym ku temu krokiem jest właśnie książka:UNORTHODOX
JAK PORZUCIŁAM ŚWIAT ORTODOKSYJNYCH ŻYDÓW
DEBORAH FELDMAN
Po intrygującej recenzji, która przypadkowo wpadła mi w ręce na jednym z portali internetowych, spodziewałam się po tej książce więcej. Nie zrozumcie mnie źle, ja wiem, że jest to historia prawdziwa, że życie napisało ten scenariusz. Wstrząsający lecz jednocześnie będący dowodem na to, że chcieć to móc. Jednak we wspomnianej opinii na temat 'Unorthodox' było wszystko to, co niewątpliwie stanowi jej sens, istotę do której dąży cała opowieść. Ten materiał promocyjny, z okazji wydania jej na rynku polskim ledwie miesiąc temu, odsłonił wszystkie karty w raptem kilku zdaniach streszczenia. Oczywiście taka myśl mnie dopadła dopiero po przeczytaniu absolutnie ostatniego słowa, ale okazała się być nieuchronna. Pozostał niedosyt i niedowierzanie, jak można czytelnikowi zepsuć przyjemność ze zgłębiania przesłania do którego zmierza autorka. Podać gotowy na tacy, by później okazało się, że nie ma już nic więcej. Czy jednak jest to decydujący głos w dyskusji na temat wartości samej książki? Taka teza byłaby błędna.
Mechanizm funkcjonowania zamkniętych na świat grup społecznych jest niemal zawsze taki sam. Działają na zasadzie hierarchizacji, gdzie na czele stoi 'autorytet', wyrocznia stanowiąca prawo, zajmująca się jego przekładem (przeważnie według własnego uznania) lub rozmawiająca ze Stwórcą. Oddanie religii czy kultowi prowadzi czasami do odrzucenia racjonalnego myślenia przez wspólnotę na rzecz ślepego zawierzenia słowom przywódcy. Łatwiej kontrolować niewykształconych ludzi, pozbawionych potrzeby samodzielnego myślenia. Bezgraniczne zaufanie i wiara w słuszność działań w połączeniu z oderwaniem od otaczającego świata prowadzi do przekonania, że inność jest wyjątkowa. Brak możliwości kwestionowania wyznaczonego miejsca oraz ograniczony dostęp do edukacji, otwierają drzwi do manipulacji. Im mniej wiesz, tym mniej ci szkoda tego o czym nie masz pojęcia, że istnieje. W Polsce mamy na to stosowną mądrość: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
I nie inaczej jest i w tym przypadku. Mała, zamknięta społeczność chasydów zgromadzona w podłej dzielnicy Nowego Jorku. Niby XXI wiek, ale czytając historię życia Deborah aż ciężko uwierzyć, że ktoś z własnej woli chce tak żyć. Ano to nie takie proste. Bo co kiedy zostałeś wychowany w takiej kulturze i nie wiesz, nie zdajesz sobie pojęcia z tego, że tak być nie musi. Że jest też inny świat. Chasydzi satmarscy odrzucają informacje z zewnątrz, telewizory, muzykę popularną, książki niereligijne. Mają wymóg mówienia wyłącznie w jidisz, brak kontaktu z ludźmi z zewnątrz dzielnicy, wzajemne donosicielstwo, brak prywatności, absurdalne zakazy i nakazy dla każdego metra kwadratowego i każdej sekundy życia.... Brak czasu dla samodzielnego myślenia. Jeśli ty myślisz inaczej, inni zrobią to za ciebie poprawnie. Tak, by Bóg się nie pogniewał. Mniejszym grzechem jest pozwolić dziecku umrzeć, niż prowadzić samochód w szabas. A dla pedofila nie ma kary na tym świecie, bo to należy zostawić Bogu. Poza tym, aby udowodnić zbrodnię, wymagani są dwaj świadkowie. Absurdy.
'Chasydzi zawsze twierdza, ze słyną ze swego współczucia dla innych Żydów. To dla mnie niebywale liberalna forma współczucia, skoro rozciąga się bez wyjątku na ludzi, którzy popełniają obrzydliwe zbrodnie. to jednak właśnie ten rodzaj miłości, jaka chasydzi, jak twierdzą, zywia do siebie nawzajem: miłości, która nie dyskryminuje i nie wymaga usprawiedliwienia. Zdaniem tej społeczności, my musimy tylko żyć w jak najlepszej harmonii z innymi. Czyn bliźniemu twemu, co i tobie mile, a kiedy tamten nie wywiązuje się ze swojej części umowy, niech Bóg zajmie się resztą.'
Ktoś zapyta jak to możliwe, że żyjąc w tak dużym mieście nie masz kontakt z gojami (nie-Żydzi). Receptą są własne placówki medyczne, straż obywatelska stanowiąca prawo, koszerne sklepy i restauracje, własne szkoły z ograniczonym programem. Wyraźnie wyznaczona rola kobiety w społeczeństwie, jako niepracującej rodzicielki z dziesiątką dzieci przy boku. Chasydzi są przekonani, że mają się mnożyć, aby ostatecznie zemścić się na Hitlerze. Poszczególne zgromadzenia ewoluują odrębnie. Deborah wspomina społeczność, która nakazem rabina pomalowała chodniki na dwa kolory: jeden dla kobiet, drugi dla mężczyzn, tak aby nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Ponieważ mężczyzna jest zawsze czysty, no chyba że dotknie go kobieta, która przez połowę miesiąca jest brudna. Poniżanie nie kończy się jednak na tym. Jest też obowiązkowe noszenie peruk dla mężatek, bo nikt, za wyjątkiem męża, nie może widzieć włosów kobiety. Ale piętnowanie dziewczynek zaczyna się już od najmłodszych lat...
Kiedy czytałam tę książkę, to krew mi się burzyła. Nie będę tu pisać nic więcej, bo czuję, że odwaliłaby taką samą chałę jak ten portal, a tego nie chcę. 'Unorthodox' czytałam z otwartą z niedowierzania buzią. Obudziła we mnie gniew i współczucie. To mocna książka, ale też ważny głos w dyskusji odnośnie kontroli państwa nad organizacjami religijnymi.
'Wiem, że ja nigdy nie będę mogła studiować. Samo słowo zostało usunięte przez cenzorów z naszych podręczników. Mówią nam, że nic dobrego nie wynika z edukacji.'
'Czy moja dusza jest w mózgu? Czy jeśli mózg zginie, dusza przepadnie wraz z nim? Czym jestem, jeśli nie mogę myśleć ani mówić? A co z nie-Żydami, którzy nie mają duszy? Czym się od nas różnią? Nauczycielki mówią, że Żydzi mają iskrę Bożą, cele Elohim, która na zawsze czyni nas wyjątkowymi. Każdy z nas nosi w sobie okruch Boskiego światła. To dlatego szatan tak pragnie nas uwieść: chce posiąść to światło.'
'Człowiek prawdziwie godzien bycia rabbim winien być skromny, nie
powinien zabiegać o władzę czy uznanie. Dziś jednak rabini jeżdżą
cadillacami prowadzonymi przez szoferów i budują sobie prywatne rytualne
łaźnie tuż przy swych okazałych siedzibach. Są celebrytami chasydzkiej
kultury.'
'Dorastając na Williamsburgu, byłam skutecznie odizolowana od czegokolwiek, co w jakiś sposób miało związek z seksem. Jesteśmy istotami duchowymi, cielesnymi naczyniami na duszę. Myśl, że teraz przez całą resztę życia nieustannie będę musiała dokonywać konfrontacji z częścią własnego ciała, o której nigdy wcześniej nawet nie myślałam, a nawet zupełnie nie miałam ochoty myśleć, jest kompletnym przeciwieństwem aseksualnej skromności, w jakiej żyłam aż do teraz.'
'Dorastając na Williamsburgu, byłam skutecznie odizolowana od czegokolwiek, co w jakiś sposób miało związek z seksem. Jesteśmy istotami duchowymi, cielesnymi naczyniami na duszę. Myśl, że teraz przez całą resztę życia nieustannie będę musiała dokonywać konfrontacji z częścią własnego ciała, o której nigdy wcześniej nawet nie myślałam, a nawet zupełnie nie miałam ochoty myśleć, jest kompletnym przeciwieństwem aseksualnej skromności, w jakiej żyłam aż do teraz.'
Musi być to ciekawa książka, już po kilku cytatach które zaserwowałaś mam ochotę ratować te biedne kobiety. ;/ Niesamowite, że w cywilizowanym kraju dzieją się takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta książka i Twój post o niej. Tematyka dość trudna, ale ciekawa :)
OdpowiedzUsuńSuper, że ktoś zajmuje się tą tematyką. Niestety w Polsce to drażliwy temat. Dzięki za recenzję :)
OdpowiedzUsuńRzuciła mi się ta pozycja w oczy na stronie wydawnictwa. Lubię taką tematykę, jednak jestem wymagająca, co do książek na podstawie faktów.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tę książkę. Jakoś wcześniej jej nie zauważyłam. Zapisuję tytuł. Może gdzieś uda mi się na nią trafić ;)
OdpowiedzUsuńChyba generalnie nie była bardzo promowana
UsuńChyba jednak wolałabym najpierw poznać kulturę i religie Żydów, a dopiero później sięgnąć po informacje o radykalnych odłamach tej wiary. Swego czasu sporo interesowałam się tą religią, jestem otwarta na inne wyznania. Zresztą nie wyobrażam sobie podróżowania bez takiej otwartości. Mimo wszystko chętnie sięgnę po przedstawioną przez Ciebie pozycje.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, bardzo mnie zachęciła do przeczytania książki ps. Masz przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :)
UsuńSzalenie zaciekawił mnie Twój wpis, bo sama interesuje sie podobnymi tematami co Ty i poznawanie innych kultur, czy nawet niedorzecznych wierzeń jest fascynujące. Twoja recenzja zachęciła mnie do przeczytania tej książki i jak uporam się ze swoją własną twórczością i wszystkim co zalega mi na poczcie i dysku, na pewno sięgnę po tą pozycję.
OdpowiedzUsuńJeśli mamy podobne zainteresowania, to może polecisz coś ciekawego, bo aktualnie nie mama nic w kolejce do czytania :)
UsuńZaciekawiła mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńagnesssja.blogspot.com
Kultura żydowska mnie fascynuje, więc wpisuję ten tytuł na moją listę książek do przeczytania!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, uwielbiam książki tego typu, skłaniające do zastanowienia się nad innymi kulturami.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony bardzo ciekawi mnie ta tematyka, a z drugiej strony tak mi podnosi ciśnienie, że mam ochotę cisnąć książką 😃
OdpowiedzUsuńMnie też zdarzało się tak czuć, choć tu raczej przeważało niedowierzanie. Odczucie, że to zbyt absurdalne, by było prawdą. A jednak...
UsuńWidać, że to rzeczywiście mocna książka. Ale znam ten ból, kiedy recenzja czy opis mówi za wiele i to późniejsze rozczarowanie. W każdym razie. Twoja opinia zachęcą, więc nie potworzyłaś wtopy ;)
OdpowiedzUsuń/Pozdrawiam
Szufladopółka
Oj pilnowałam się, aby wszystkiego nie zepsuć:) Do bani jak kogoś poniesie fantazja i w kilku zdaniach opowie książkę od początku do końca... nigdy wcześniej na taką nie trafiłam.
UsuńBardzo chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńWow, zaciekawiłaś mnie tą książką, nawet o niej nie słyszałam... Teraz muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńA czy znasz już może książkę "Zatrzymać dzień" ? Szczerze Ci polecam - naprawdę warta uwagi książka.
Pozdrawiam
Przyznam, że z wielkim zainteresowaniem sięgnę po książkę, pasuje mi taka tematyka, rozejrzę się za tym tytułem. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina